niedziela, 24 lutego 2013

Tomek Hankus - muzyk, tekściarz i grafik w jednym


 Tomek Hankus - szyja, głowa i prawa ręka jednoosobowego zespołu Spineinside, grającego muzykę z gatunku Indie, Alternative. Pełni w nim funkcję zarówno muzyka, tekściarza, jak i grafika.
Tomek w krótkiej impresji na temat swojej osoby opowie nam m.in. skąd czerpie inspiracje, dlaczego woli tworzyć muzykę w pojedynkę, aniżeli pracować w zespole. Dowiemy się także, co skłoniło go do tego, że zajmuje się aż 3 rzeczami na raz, gdzie tak naprawdę mógłby skoncentrować się wyłącznie na 1 z nich - tylko nagrywać muzykę, pisać teksty, bądź projektować okładki płyt.
Dotychczasowe albumy  Spineinside:
- "The Anti-sex Machine"
- "The Icon"
- "Self-destructing Compulsion" (w produkcji)
Przekonamy się, co powstaje najpierw - muzyka, tekst czy może okładka, a także gdzie można posłuchać tworzonej przez niego muzyki. Czy Tomek zdradzi nam kim tak naprawdę się czuje - muzykiem, tekściarzem, grafikiem?
Kasia


Swoją przygodę z muzyką zacząłem od samodzielnej nauki gry na odkopanej z piwnicznych czeluści gitarze. Początki były dość niekonwencjonalne, gdyż naukę zacząłem od 2 strun i stopniowo próbowałem kłaść palec na kolejne, dopiero wtedy tak naprawdę ucząc się chwytów. Miałem wtedy około 14 lat, to był czas silnie napędzany wpływem twórczości Alanis Morissette. Utożsamiłem się z jej muzyką na tyle, by powiedzieć: „tak, to jest to, co mi w duszy gra”, chodziło mi wtedy głównie o melodie, które wchłaniałem z podnietą, a których nie udało mi się uświadczyć w radio pod marką żadnego innego zespołu. W miarę postępu mojego "rzępolenia" wpadałem na różne melodie, pod które automatycznie rzucały się słowa w języku angielskim, pomyślałem wtedy, że może przydałoby się je zarejestrować razem z muzyką, wtedy rozpocząłem przygodę z prostymi zabawami z obróbką dźwięku oraz wokalem.

Wybrałem jednak edukację na Wydziale Artystycznym Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie w zakresie grafiki, muzyką zajmuję się amatorsko – hobbistycznie. Chyba nie jestem w stanie stwierdzić co jest mi bliższe, tym czasem na pewno grafika w przypadku moich okładek współgra z zawartością (przynajmniej w moim rozumowaniu).

 Przyglądając się temu jak ta moja twórczość powstaje, to przede wszystkim, podpisuję się pod stwierdzeniem, że naprawdę dobry utwór tekstowy do piosenki powstaje nie dłużej niż w pół godziny :D. Czas pisania oczywiście uzależniony jest od melodii, pomysłu na zaaranżowanie, ale głownie od inspiracji, której zasoby nierzadko zaskakują i same leją się na papier. Miałem parę razy wrażenie, że jakiś tekst sam się napisał, myśli przewodnie nie były w żaden sposób kontrolowane, aczkolwiek zawsze sprzyjała temu wymyślona w między czasie melodia. Zdarzały się też momenty … i będą… że nie da się ruszyć z satysfakcjonującym tekstem do wymyślonej melodii, także cieszę się najbardziej, kiedy udaje mi się poprowadzić oba aspekty utworu muzycznego jednocześnie. Całą grafikę towarzyszącą utworom mam w głowie podczas tworzenia albumu, nie są to cudeńka projektowe z dużą ilością szczegółów i alternatywnych smaczków, wyznaję zasadę im mniej tym przejrzyściej. Nie chciałbym zakłócać zawartości albumu szatą graficzną.


Gdybym miał określić do czego jest mi bliżej, to prawdopodobnie słychać w nagraniach hehe… do okładki :D a tak bez żartów, to do wszystkiego, od przygotowania sampli, po nagrywanie. Teksty i grafiki robię sam, dzięki temu najwyraźniej można określić to, co sprawia mi większą przyjemność. Często tekst i okładka podlegaja edycji, a ja nie lubię wracać do czegoś, co kiedyś uznałem za skończone. W komponowaniu i nagrywaniu jest nieco inaczej, chociaż nie mam odpowiedniego sprzętu, to i tak nieźle jest sobie "pobrzdąkać" trochę dłużej niż czas na to pozwala ;). Nie potrafiłbym oddzielić od siebie tych trzech struktur tworzenia, a to właśnie dlatego, że to bardzo intymna sprawa, którą świadomie staram się odpowiednio zaaranżować, przygotować na ujawnienie innym. To działa jak ekspozycja.

Kiedyś pytano mnie – dlaczego nie kapela? Dlaczego nie zaprzyjaźnić się z muzykami, grać, koncertować, próby itp. Odpowiedź jest prosta, prawdopodobnie nie potrafię współpracować z ludźmi z branży muzycznej, mam bardzo samolubne podejście do tego co stworzę, nie czułbym się dobrze z zaistniałą potrzebą ingerencji innych w strukturę muzyki i tekstów, a na pewno ktoś chętnie by to zaproponował. Niebawem zapewne przyjdzie mi się z tym pogodzić i przeciągnąć się na „jaśniejszą stronę mocy”, czyli pracę zespołową, przynajmniej w takich kluczowych aspektach jak porządna produkcja i mastering.

Moja muzyka jest autoterapeutyczna, nie sądzę, że nadaje się jako tło na imprezę albo do ekskluzywnej knajpy, tym bardziej, nie wrzucisz tego do radiowej playlisy, coś nie będzie pasować. Melodycznie, jak podkreśliłem wcześniej, jest budowana na zasadzie tego, co mi w duszy gra. Staram się nic na siłę nie wymyślać, tylko za każdym razem poczuć więź ze skomponowanym fragmentem. Na każdym albumie skupiam się na innej sferze auto-eksploracji. To momenty kiedy jestem sam ze sobą szczery do bólu i prowadzę autoanalizę swojego zachowania, przyzwyczajeń i rozumowania tego, co w danej chwili dzieje się wokół mnie. Niektóre wnioski mają za zadanie poukładać mi w głowie parę spraw, a niektóre nakazują drążyć tematy, gdyż wierzę, że natura ludzka jest bardzo złożona i posiada nieskończone możliwości realizowania swojego „być”.



Obecny album nad którym pracuje to Self-destructing Compulsion. Utwory jakie się na nim pojawią pomagają mi znaleźć sposób na zaprzestanie powrotów do dobrze znanych mi mechanizmów obronnych, które w moim wypadku serwują więcej szkody niż pożytku w przypadku planu ułożenia sobie życia według własnej trajektorii.

Często wydaje mi się, że muzyką powiem więcej niż rozmawiając (mówcą, a już tym bardziej dobrym pocieszycielem - nie jestem. Sugeruję jednak, że moja muzyka jest otwarta, każdy może ją dowolnie interpretować w zależności od spraw i przemyśleń jakich doświadcza w danym momencie, dlatego ujawniam swoje problemy, by znaleźć wspólny język ze słuchaczem, który może się z nimi w pewnym kontekście utożsamić. Gdyby ktoś kiedyś próbował przeanalizować siebie i nie wiedział jakie wyciągnąć wnioski, to zapraszam do słuchania, bo to chyba najlepszy moment kiedy możesz mnie posłuchać.

Z biegiem lat, wiadomo, to co usłyszycie ewoluowało do bardziej lub mniej interesujących nagrań. Pozostawiam je słuchaczom i im gustom (wciąż podkreślając, że daleko jeszcze do obranego przeze mnie celu) z nadzieją, że z odpowiednim nastawieniem każdy znajdzie w tej muzyce coś dla siebie.



Utworów można posłuchać na facebookowym profilu www.facebook.com/pages/Spineinside/237947776287219?ref=ts&fref=ts bądź też na chmurce, gdzie usłyszycie utwory Overkill i Chalk w wersji demonstracyjnej, reprezentujące album Self-destructing Compulsion, jawi się tam też parę wcześniejszych utworów wraz z tekstami i autokomentarzem - www.soundcloud.com/spineinside


Tomasz Hankus

Podziel się

0 komentarze:

Blogger Template by Clairvo