Kiedy
w zeszłym roku szukaliśmy miejsca, w którym będziemy mogli spędzić wakacje na
łonie natury, blisko przyrody, daleko od ludzi, od razu wiedzieliśmy co to
będzie za kraj. Chociaż Norwegia wydawała się wtedy zbyt odległa, nieznana, a
może nawet trochę dzika, uznaliśmy, że spróbujemy. Trasę planowaliśmy kilka
miesięcy przed wyjazdem. Mój luby zajmował się sprawami technicznymi, a ja
miałam za zadanie zaznajomić się z literaturą i być swego rodzaju przewodnikiem
tej wycieczki. Istne szaleństwo, do pokonania 6,5 tysiąca kilometrów, w
bagażniku śpiwory, namiot i mnóstwo jedzenia. Plan był prosty: zobaczyć jak
najwięcej i wydać jak najmniej. Gdyby nie kilka psikusów, np. mandat za dwugodzinne spanie w aucie na prywatnym
parkingu, który prywatny się nam nie wydawał, zrealizowalibyśmy go w 100%. Było
tak cudownie, że nawet codzienne mycie w rzece i jedzenie z puszki nie było
takie złe. Norwegia absolutnie nas zauroczyła, kolejny wyjazd jest już w
planach, tym razem chcemy dotrzeć na samą północ, a przy okazji „skoczyć” na
audiencję do Św. Mikołaja w Finlandii. Niestety
nie wiemy jeszcze w którym roku to nastąpi, dlatego czas wyczekiwania musimy
sobie umilić, tak więc w przyszłą środę wybieramy się na kawkę niedaleko Oslo.
Zwariowaliśmy? Nie, bilet lotniczy w obie strony kosztował nas 63 zł, ale o tym już niedługo.
Zostawiam Was ze zdjęciami z naszej pierwszej, prawdziwej wyprawy :)
Aneta
Według nas Alesund to jedno z piękniejszych miast Norwegii
Norwegia to piękny kraj - miałam okazję posiedzieć w Trondheim i poszlajać się w kierunku Geiranger :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, gratuluję inicjatywy bloga i zapraszam do siebie.
Im wyżej, tym lepiej a na dodatek uzależnia :) pozdrawiamy
OdpowiedzUsuń